Kulinarne podróże

Welcome to Miami!

Kolejny, ostatni już post z Florydy. Tym razem zapraszam was na jednodniową wycieczkę po Miami!

DSC_1520aaa

Główna atrakcja – Miami Beach!

Oczywiście każdy z nas na pewno słyszał o Miami! Jak je sobie wyobrażamy? Jako piękną plaże, błękitny ocean, deptak z palmami oraz masę wieżowców w tle? Czy jako miejsce niekończącej się imprezy? Cóż, oba te skojarzenia są jak najbardziej trafne. Jednakże w rzeczywistości wygląda to odrobinę inaczej. Pierwsze co mnie zaskoczyło to to, że Miami Beach to nie jest to samo co Miami! Otóż Miami to miasto z wieżowcami itp, nie ma tutaj jednak plaży! Ta natomiast znajduje się na wyspie – Miami Beach, na której nie ma już wcale tylu wieżowców itp. I właśnie tam znajduje się słynna plaża. Czy wygląda tak jak na filmach? I tak i nie. Otóż dużo zdjęć z Miami, które znajdziemy w internecie jest zrobionych z lotu ptaka, więc my takich widoków niestety raczej nie uświadczymy. Dalej, jeśli chodzi o deptak to jest długi bulwar – Ocean Drive. Miejsce ma fantastyczną atmosferę, jest tutaj dosłownie knajpa na knajpie, dużo ludzi, wszyscy uśmiechnięci popijają sobie wielkie drinki i gra muzyka 🙂 Na prawdę spacerując tędy można poczuć się jak na wakacjach i zapomnieć o problemach codzienności 🙂 Niestety zaraz obok jest ulica, którą non stop jadą (albo raczej stoją w korku) samochody, oczywiście nie ma problemu żeby przejść na drugą stronę, ale zawsze jest tłum aut który trochę przeszkadza. Po przejściu przez ulicę jest mały parczek z palmami i deptakiem, jednak żeby dostać się na plażę musimy przejść ścieżką pomiędzy wydmami (czytaj, z deptaku nie zawsze widać plażę i ocean). Plaża sama w sobie jest duża i o dziwo wcale nie jest zatłoczona! Piasek jest trochę zbyt szorstki, ale woda jest pięknie niebieska i wszędzie stoją kultowe budki ratowników! 🙂 Ah, ważne jest to że i Ocean Drive i ta najsłynniejsza „South Beach” znajdują się na południu wyspy Miami Beach.

miami

DSC_1615aaaa IMG_20150802_235417DSC_1631aaaa DSC_1608aaaa DSC_1602aaaa IMG_20150802_235631DSC_1541aaa DSC_1546aaa DSC_1551aaaa DSC_1552aaaa DSC_1554aaa DSC_1609aaaa DSC_1557aaaa DSC_1564aaaa DSC_1572aaaa DSC_1550aaaa DSC_1587aaaa DSC_1584aaaa

Kawałek dalej od plaży, ulica równoległa od deptaku to miejsce gdzie znajdziemy sklepy z pamiątkami i jest to też tak zwana dzielnica Art Deco – są tutaj bardzo charakterystyczne budynki (oczywiście znane nam z filmów).

DSC_1634aaaa

Życie nocne!

Całe życie nocne i najwięcej klubów jest w Miami Beach na Ocean Drive! Co prawda już od rana można tutaj zamawiać wielkie drinki (w dzień w cenach Happy hours!) to dopiero wieczorem jest jeszcze więcej ludzi i stoją długie kolejki do clubów z których rozbrzmiewają różne gatunki muzyki (każdy znajdzie coś dla siebie). Są oczywiście też np. pokazy tańca przed clubami itp. Wybierając się do clubu jednak należy mieć kilka rzeczy na uwadze. Po pierwsze to to, że praktycznie wszędzie obowiązuje dress code – Panowie w krótkich spodenkach i Panie w japonkach mogą nie zostać wpuszczeni. Kolejną rzeczą jest koszt takiego wypadu, otóż w większości clubów wstęp to minimum 20$ od osoby a jeszcze przecież trzeba się w środku czegoś napić (podobno w niektóre dni, niektóre cluby organizują promocje i można np w internecie zapisać się na darmowe wejścia itp.). Jeszcze jedna rzecz, która mnie zdziwiła to to że plaża jest zamknięta od północy… Rozumiem, że jeśli i tak jest zakaz picia alkoholu w miejscach publicznych (obowiązuje on w całych Stanach z małymi wyjątkami jak np. Las Vegas, jest to zupełnie tak jak w Polsce, ale inaczej niż w reszcie Europejskich krajów) i że plaża zamykana jest pewnie ze względów bezpieczeństwa… Jednak mimo wszystko mnie to zdziwiło, gdyż z reguły imprezy w nadmorskich miejscowościach kojarzą się z piciem, tańczeniem itp. właśnie na plaży. To tak z ciekawostek dla osób chcących poimprezować w Miami 🙂

DSC_1470aaa DSC_1469aaaa DSC_1464aaaaaa DSC_1463aaaa DSC_1786aaaaaa DSC_1783aaa

Jak wygląda miasto?

Najpierw zostańmy jeszcze chwile w Miami Beach, nam z racji posiadania auta udało się trochę pojeździć po wyspie. Przy samej plaży znajdują się głównie hotele, jednak kawałek dalej jest już dużo prywatnych domów… Niektóre naprawdę robią wrażenie (zwłaszcza jak przed domem stoi „zaparkowany” wielki jacht), większość z nich jest utrzymana w podobnej stylistyce albo jako pałacyki albo coś jak śródziemnomorskie wille.

Samo Miami jest bardzo bardzo dużym miastem (większym niż się spodziewałam). Jest to betonowa dżungla i to tak dosłownie, gdyż tropikalny klimat i palmy sprawiają że miasto jest naprawdę wyjątkowe. W dzielnicy Midtown i Downtown wieżowce (część z nich to biurowce, ale dużo budynków wyglądało na apartamentowce) mają po minimum 40 pięter i są dosłownie jeden obok drugiego. Jeśli chcemy zwiedzać te dwie dzielnice to jest darmowy naziemny pociąg który obwiezie nas dookoła tych miejsc, warto sobie np. zrobić jeszcze spacer nad rzeką. Tutaj jednak nie jest już tak turystycznie jak w Miami Beach i spacerujących ludzi jest sporo mniej (oczywiście jest dużo samochodów, jak wszędzie w Ameryce).

DSC_1523aaaa DSC_1745zzzaaa DSC_1742aaaa DSC_1735aaa IMG_20150802_234225DSC_1705aaa

DSC_1487aaaa

DSC_1490aaaa

DSC_1492aaaa

My z racji posiadania auta objechaliśmy jeszcze trochę Miami dookoła i przejechaliśmy przez kilka wysepek, które są istnym tropikalnym rajem. Znów domy które tam są wydają się niesamowicie luksusowe, zdecydowanie Miami wydaje się miastem bogatych ludzi!

Oczywiście w Miami jest więcej rzeczy do robienia niż tylko zwykłe zwiedzanie samego miasta lub leżenie na plaży. Jak w typowej Amerykańskiej metropolii znajdziemy tutaj wiele różnych atrakcji. My oczywiście z racji tego, że mieliśmy tylko jeden dzień na zwiedzanie to je pominęliśmy. Ale słyszałam, że jest bardzo fajne oceanarium (dokładnie takie z filmów o orkach z pokazami delfinów i chlapiącymi na publiczność orkami) oraz ZOO. Dodatkowo jest też Jugle Island gdzie można spotkać egzotyczne zwierzęta. Wszystkie te atrakcje są jednak płatne, aczkolwiek obstawiam, że pewnie warto się na nie wybrać.

Artystycznie i nowocześnie

Jak już wspominałam w Miami Beach zabudowa jest w stylu Art Deco, ale całe Miami ma wyjątkową i nowoczesną zabudowę.

Odwiedziliśmy dzielnicę Wynwood, która to już nie ma wcale drapaczy chmur, tylko niskie budynki w większość pokryte graffiti. Piękne kolorowe malunki zdobią wszystkie budynki i mury w dzielnicy. Zwiedziliśmy jeszcze Wynwood Walls – czyli wystawę graffiti.

DSC_1503aaaa DSC_1515aaaa DSC_1496aaa DSC_1494aaaa DSC_1510aaaaaa

Dla miłośników nowych smaków – Kuchnia Kubańska

Kolejną dzielnicą Miami, którą trzeba odwiedzić będąc tutaj jest Little Havana, czyli dzielnica kubańskich imigrantów. Z racji bliskości do Kuby, jak się okazuje Kubańczycy (oraz ogólnie mieszkańcy innych wysp) chętnie osiedlają się w Miami. Tutaj już słyszy się prawie tylko hiszpański, dużo rzadziej angielski a jeśli już to niejednokrotnie bardzo łamany. Główna ulica gdzie znajdują się sklepy z pamiątkami, koguty oraz znak Welcome to Little Havana nie jest bardzo oddalona od centrum Miami. Tutaj też możemy kupić najsłynniejsze na Świecie Mohito (tak tak, przypominam, że oczywiście w Stanach wszystko jest najsłynniejsze na Świecie….), na  które oczywiście skusił się mój Luby i na które lekko się zdenerwowałam, bo nie było podanej ceny a później okazało się że wynosi ona 12$! Co jest wyjątkowo drogo nawet jak na warunki Stanów Zjednoczonych i po prostu taki drink nie jest wart takiej ceny.

DSC_1685aaaa DSC_1690aaaa DSC_1692aaa

O ile nie polecam picia drogich drinków to zdecydowaniem polecam Kubańskie jedzenie. Naszą wyprawę przez Kubańskie smaki zaczęliśmy od Kubańskich Kanapek – czyli pieczywo w stylu bagietki, dużo dużo dużo dużo szynki, musztarda ogórek. Te zjedliśmy po drodze na Key West w sieciówce zwanej Cuban Guys – koszt dwóch dużych kanapek i jednej kubańskiej kawy (w oryginale z mlekiem i cukrem) to około 20$. Kanapki były naprawdę smaczne! I właśnie takie można zjeść w wielu miejscach w Little Havana.

DSC_1348aaaa DSC_1350aaaa

Kolejnym punktem na kulinarnej mapie Miami są Fritas, jest dużo knajpek oferujących te przysmaki. Co to fritas? A otóż to jest taki burger z frytkami w jednym 😉 Czyli bułka w środku pikantny kotlet, trochę warzyw (albo i nie), ulubione dodatki w stylu ser, jajko sadzone no i oczywiście masa frytek! W środku burgera, cieniutkie chrupiące frytki! To było naprawdę dobre i wcale nie drogie 🙂 Taka kanapka może kosztować już nawet od około 5$.

DSC_1677aaaa DSC_1681aaaa

Na sam koniec udaliśmy się do bardziej wykwintnej kubańskiej restauracji (ponoć najbardziej znanej w Miami) – Versailles. Tutaj dostojne wnętrze, bardzo duża restauracja wypełniona po brzegi (mimo iż przyszliśmy o 23). Na początek dostajemy pieczywo czosnkowe, do tego na przystawkę zamawiamy Corquetas – krokiety ziemniaczane z nadzieniem albo z wędzonej ryby albo z mięsa, oczywiście smażone w głębokim tłuszczu z sosem ziołowym – bardzo dobre. Do tego ja zamawiam rybę w sosie kubańskim, mój luby pieczone mięso z warzywami. Oba dania są bardzo bardzo smaczne (i duże), moja ryba jest zrobiona wprost idealnie, rozpływa się w ustach, sos jest lekko słodko pikantny, pomidorowy i aromatyczny. Na deser oczywiście zamawiamy koktajl owocowy. No i właśnie w Miami warto pić koktajle i szejki oraz jeść świeże owoce tropikalne, wybór wszędzie jest spory i owoce są na prawdę dojrzałe i pyszne. Niestety nie pamiętam już dokładnej ceny naszej kolacji, ale przeciętnie ceny za główne danie wynosiły około 15$.

DSC_1460aaaaaaaa DSC_1459aaaa DSC_1458aaaaaaa DSC_1455aaaa DSC_1453aaaa DSC_1452aaa

Ah i oczywiście dodam, że nie zwiedziliśmy wszystkich tych 3 miejsc w jeden dzień, bo zdecydowanie nie zmieścilibyśmy tyle 😉

Tips and Tricks 

Pozostając w temacie jedzenia. Polecam serdecznie stronę yelp.com jest ona bardzo popularna w Stanach, są tam recenzje oraz oceny restauracji, barów itp. Ja korzystam z niej tutaj prawie zawsze i jeszcze się nie zawiodłam. Przez nią wynajduję właśnie gdzie zjeść najlepsze kubańskie kanapki w Miami itp. To nie jest wpis sponsorowany oczywiście 😉

Większość naszych posiłków jedliśmy w knajpach kubańskich, tylko raz zdecydowaliśmy się na typowe amerykańskie burgery w modnej knajpie Lokal, tam też jedliśmy aligatora. Restauracji jednak jest do wyboru do koloru, szczególnie w Miami Beach. Tam jednak większość z nich ma jakąś kuchnie europejską (makarony, pizza, sałatki itp) i jak to w najbardziej turystycznej dzielnicy również wyższe ceny.

Ogólnie Miami nie jest niestety tanim miastem… Podczas wszystkich moich tegorocznych podróży po Stanach (Atlanta, Las Vegas, Nowy Jork, Miami) to właśnie tutaj wg mnie było najdrożej i tutaj właśnie panuje największych przepych i luksus patrząc na mieszkania, domy, samochody itp.

Niech was też nie zmyli pozornie mała odległość atrakcji na mapie, w rzeczywistości są one daaaleko od siebie i ciężko je odwiedzić na piechotę. Moi znajomi pojechali do Miami kilka tygodniu po mnie i wpadli na pomysł żeby jeździć rowerem… Jednak jak się okazało przejechanie samego mostu z Miami do Miami Beach to ponad godzina pedałowania i do tego w dużej części pod górę. Dlatego też zdecydowanie polecam wynajęcie samochodu, to jest koszt około 40 dolarów dziennie (zależy oczywiście od tego czy mamy więcej niż 25 lat oraz od firmy itp) + benzyna która jest tania. No ale z samochodem uda nam się pewnie zobaczyć sporo więcej… Są oczywiście inne rozwiązania jak np hotel w Miami Beach i używanie np. UBER (kolejna popularna w Stanach sprawa) albo taxi. Zależy co chcemy robić 🙂

Jednak warto brać pod uwagę, że parkingi kosztują wszędzie całą dobę. I tak oto w Miami Beach parking to około 2$ za godzinę, a w centrum miasta (Downtown Miami) ceny mogą sięgać nawet 5$. Nam udało się pomylić przy parkomacie, wrzucić 7 dolarów (niby na 2 godziny), a później się okazało, że minimum trzeba wrzucić 15$!!! więc oczywiście zrezygnowaliśmy, ale 7$ przepadło…

Z racji tego, że parkingi są płatne całą dobę, warto mieć miejsce do spania już z parkingiem. Jeśli chodzi o Stany to zdecydowanie polecam wam serwis airbnb. Noclegi są zdecydowanie tańsze niż hotele i w większości również sporo lepsze. My np. wynajęliśmy całe mieszkanie (mieliśmy mieć tylko pokój z łazienką, ale gospodarzy akurat nie było), w dzielnic Midtown, z ładnym widokiem i na 3 dni wyniosło nas to około 200$, co jest bardzo przystępną ceną jak na Miami. Jeśli chodzi o airbnb to jest ono tutaj bardzo popularne, no ale zawsze warto, zanim się na coś zdecydujemy przeczytać opinie o gospodarzu (z reguły im więcej tym lepiej i warto je czytać).

DSC_1491aaaaa

Dla osób planujących dotrzeć do Miami samolotem to lotnisko w okolicy jest sporo, a to międzynarodowe z tego co się orientuje jest blisko od centrum miasta.

No i na koniec moje wrażenia….

Mi oczywiście w Stanach (jak już zapewne wspominałam w poprzednich postach) ogólnie bardzo się podoba. Jest tutaj tak stereotypowo Amerykańsko, zupełnie tak jak to widzimy na filmach. Poza tym mentalność ludzi i sposób życia różni się od europejskiego co też sprawia że jest to wszystko dla mnie nowe i ekscytujące. Jeśli zaś chodzi o Miami to oczywiście część jest tak jak na filmach i miasto zdecydowanie ma swój urok, ale część to betonowa dżungla i drapacze chmur. Zauważyłam też, że część rzeczy jest na pokaz i ludzie zachowują się czasem bardzo sztucznie (szczególnie wieczorem w Miami Beach). Jednak cała atmosfera Miami jest wyjątkowa i takiego miasta nie znajdziecie nigdzie indziej i my oczywiście bardzo dobrze spędziliśmy tutaj czas! 🙂

DSC_1783aaabbb

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.